środa, 21 maja 2008

Abu Dhabi

Cześć

Dzisiejszy wpis, jak sama nazwa wskazuje, będzie o wycieczce do Abu Dhabi. Ale zanim przejdę do przysłowiowego "mięsa" kilka uwag i komentarzy.

Przepraszam wszystkich za opóźnienie w relacji (ukłon w stronę Kolana - dzięki za komentarz), ale właśnie minął półmetek mojego pobytu tutaj i coraz częściej jestem w sytuacji BYĆ albo MIEĆ. W moim przypadku MIEĆ czas lub BYĆ w niedoczasie. Czas ucieka, a projekt rozgrzebany. Do tego dochodzi jeszcze kilka drobnych zaległości z Warszawy (tu ukłon w stronę Janusza S. - mam nadzieje że podejdziesz z wyrozumiałością do dzisiejszego wpisu :) ).

Jak już wspominałem ostatnio robi się coraz goręcej. Nawet autochtoni to potwierdzają. W regionie szaleją trzęsienia ziemi, cyklony, ulewy... Ale jakimś cudem wszystko to omija Bliski Wschód. Nie ma szans na żadne opady... Chyba że znowu coś zestrzelą.

No i zwyczajowa uwaga. Sorry za jakość zdjęć. Ale tym razem I mean it. Jak typowy amator nie wziąłem ze sobą aparatu, więc wszystkie zdjęcia są robione telefonem. Żeby tego bylo mało, nie wziąłem ze sobą paszportu, co zmusiło mojego szefa do jazdy zgodnie z przepisami swoim Masserati Quatroporte (400 KM). Więc już się nasłuchałem za swoją zapominalskość.

No dobra. Abu Dhabi.

Abu Dhabi jest miastem - stolicą Emiratu o takiej samej nazwie, a także stolicą całych Emiratów. Swoją dziedzibę ma tutaj jego wysokość Prezydent. Emirat Abu Dhabi zajmuje około 83% powierzchni całych Emiratów Arabskich i jest zdecydowanie najbogatszym Emiratem ze wszsystkich. Głównie dlatego, że posiada całkiem spore złoża ropy naftowej, które szacowane są (te udowodnione) na ponad 50 lat ciąglego wydobycia.


Na początek trochę autoreklamy. Oto front desk biura Aon w Abu Dhabi. Samo biuor jest zaskakująco małe (na oko nie większe niż część dawnego GBU w Warszawie), ale za to bardzo zgrabne.


Zanim przejdę do opisu moich wrażeń z samego miasta, trochę was podrażnię. Pomyślałem, że nie wszyscy macie okazję być w często w cywilizowanych miejscach (mam tu na myśli przede wszystkim Xluda), bo ja napewno nie, więc pokaże wam kilka fotek z hotelu, w którym byliśmy na lunchu z lokalną ekipą.

Zdjęcie powyżej przedstawia widok na dziedziniec hotelu, który jest prawie nad samym możem. Jest to zresztą uwaga natury ogólnej, ponieważ centrum Abu Dhabi jest w całości nad morzem (w przeciwieństwie do Dubaju, który jednak swoje najciekawsze miejsca ma ładny kawałek od wybrzeża) i jak już wspominałem wcześniej w zasadzie nie ma tam plaż publicznych. Jest za to całe mnóstwo wysepek, na które lokalesi wybierają się weekendami na grilla z noclegiem na plaży. I tu też jeszcze jedna uwaga - warto mieć tu swoją łódkę. Najlepiej motorową.


To jest hotelowe lobby. Sam hotel byl dosyć luksusowy co musiało się odbić w cenie posiłku, ale niestety nie dojrzałem jaka to była cena. Grunt, że zapłacą za to udziałowcy Aon.


No i widok na właściwą część restauracyjną.


A to zdjęcie miało być później, ale się pomyliłem przy ładowaniu na stronę i już nie chciało mi się zmianiać. Widać tu kawalek tzw, skylin-u AD. Plus koleś oddający się godziwej rozrywce po pracy.


No i samo miasto (sorry, że kilka zdjęć z samochodu, ale i tak już byliśmy spóźnieni). Moje pierwsze wrażenie jest takie: wow. Nie ma tu takiej szalonej zabudowy jak w Dubaju, ale różnica jest zasadnicza. Abu Dhabi to kompletne, funkcjonujące i rozwijające się miasto. W przeciwieństwie do Dubaju, który ciągle wydaje się być wesołym miasteczkiem w budowie.

Na każdym kroku widać, że jest to bardzo bogate miasto. I musi się w nim naprawdę przyjemnie mieszkać, bo nie ma tutaj podstawowej zmory Dubaju jaką są korki. No i kierowcy są jacyś tacy bardziej wyluzowani. Nie ma tutaj tego ciągłego trąbienia niezliczonych hinduskich kierowców, a pieszych się zauważa na przejściach.

Zasadniczo miasto "do mieszkania w".


Fakt, że nie ma tutaj szalonej zabudowy Dubaju, nie oznacza, że nie jest ona ciekawa. Wręcz przeciwnie. W następnym poście pokażę wam centra biurowców w budowie w Dubaju i zauważycie, że w gruncie rzeczy wszystkie budynki są do siebie podobne. Nie mówiąc już o osiedlach willowych, gdzie wszystkie domy są DOKŁADNIE takie same.

W Abu Dhabi jest inaczej. Tu każdy budynek jest inny, i dzięki temu miasto jest dużo ciekawsze. Na zdjęciu powyżej mały wyjątek. Te biurowce należą do jednej firmy Abu Dhabi National Oil Company czy jakoś tak. Facet, który jest właścielem tej firmy, o każdym wschodzie słońca zarabia blisko miliard dolarów. MILIARD DOLARÓW. Nie ma takiej cyfry... A to wszystko na ropie naftowej.


Wybrałem kilka ciekawszych zdjęć budynków, które pyknąłem z samochodu. Niektóre są naprawdę fajne.


Jak choćby ten.


No i widok na centrum Abu Dhabi od strony morza. Jak widzicie nie ma tutaj rekordowych wieżowców. Ale za to wszędzie jest pełno zieleni.


I jeszcze raz tylko trochę bardziej na prawo.




A to jest nieudane zdjęcie Palace Hotel. Ogromny kompleks hotelowy, w którym podejmowane są wszystkie głowy państw przyjeżdżające do stolicy Emiratów.

Z tej odległości tego nie widać, ale dachy budynków tego hotelu są zwienczone kopułami, które zdobione są 24 karatowym złotem. W sumie w ilości 30 kilogramów. 

To wiele mowi o tym mieście. Dubaj jeszcze 20 lat temu prawie nie istniał - miał tylko jeden wieżowiec na środku pustyni (teraz tam jest główne centrum biznesowe). Abu Dhabi nie ma szalonego PR-u, nie są tam organizowane zbyt często wycieczki. Wszystko sprawia wrażenie, jakby mieszkańcy mowili: "Nie musicie przyjeżdżać tu ze swoimi pieniędzmi. My mamy swoje. I to dużo."


No i na koniec fotka, nad którą długo się zastanawiałem czy umieścić. Głównie dlatego, że wyszedłem na niej jak rasowy kretyn. Ale pomyślałem, że takim napewno też chcielibyście mnie zobaczyć.

To tyle na razie. Jeżeli zdążę dzisiaj to wrzucę parę fotek z objazdu Dubaju i z wizyty na plaży w ostatnią sobotę. Na razie muszę wykombinować, gdzie tu dzisiaj obejrzeć finał ligi mistrzów.

A zatem do zobaczenia.