wtorek, 10 marca 2009

Frontem do Klienta

Wystepują:

Bohater - perpetum mobile nieustajacych przygód
Taksówkarz nr 1 - przypadkowo wplątany w tryby fabuły
Taksówkarz nr 2 - cichy bohater opowieści, który pojawia się nagle niczym amerykańska kawaleria
Operator RTA - jedyny sprawiedliwy
Gospodarz - w zasadzie w roli chóru

Miejsce akcji: Dosyć precyzyjnie określone

Czas akcji: matko, ktora to godzina i dlaczego jest tak jasno i czy ta klimatyzacja moglaby przestac juz tak dudnic.

Akt pierwszy: Przebudzenie.

Scena Pierwsza: Mlask.

Bohater budzi sie ze znajomym niesmakiem w ustach i gruntownie upośledzonym procesem decyzyjnym. Siega reką w kierunku nocnej szafki w poszukiwaniu swojego telefonu, który zdecydowanie częściej wykorzystuje jako pilot do włączenia każdego ranka muzyki. Nie znalazłszy go, klnie siarczyście pod nosem, włącza muzykę z komputera i dokonuje skanu funkcji życiowych własnego organizmu. Diagnoza: kac. Nienajgorszy i nawet całkiem znośny. Ale jak zawsze jest to zaskoczenie.

"Jak to się stało? Przecież to niemożliwe!" - myśli naiwnie po czym zbiera wszelkie istniejące fakty z poprzedniego wieczora.

Scena druga: Flashback.

Bohater: "Zaraz, zaraz. Przecież to był bardzo kulturalny wieczór. Najpierw wygrzewałem się na plaży - tak, to dobrze pamiętam bo kolejny raz nie wziąłem kremu do opalania. Było gorąco...

"A co potem? Pamiętam bilard w klubie na plaży z chłopakami! To był któryś z hoteli. Klub był fajny, niezbyt zatłoczony i bardzo przyjemny w odbiorze, ale stół to dziadostwo. Ot zwykły stół to poola na monety. Już niejeden turnus musiał z niego korzystać.

"No a jak bilard to browarek. Potem kolejny. I tak, aż do momentu w którym w zadziwiająco kolektywny sposób decydują się plany na reszte wieczoru. Pomysł był genialny na wieczór w środku długiego weekendu - pokerek. Kilka telefonów, taksówka i już jesteśmy na miejscu.

"Jak to mawiają Anglicy: Czas leci gdy masz dobrą zabawę. Jest już 3 nad ranem i jestem 30 AED w plecy. Czas się zbierać. Razem z kolegą wychodzimy raźnym krokiem przed budnek i jest taksówka. Najpierw Dubai Marina potem kolega jedzie dalej do siebie.

Scena trzecia: Telefon do gospodarza

"Ty słuchaj, głupia sprawa, nie został u ciebie mój telefon? Powinien leżeć na stoliku? Nie ma... No to pięknie. Nie, luz. Pewnie zostawiłem w taksówce. Zaraz wymyśle co z tym zrobić ale wpadne jeszcze do ciebie sie rozejrzec, ok? Dobra bede za 5 minut.

Akt drugi: Poszukiwania

Scena pierwsza: W domu u gospodarza

Już po półtorej godziny Bohater zjawia się u Gospodarza. Telefonu oczywiście nie ma. Co robić?

Gospodarz: "Dzwoń na infolinie RTA, zgłoś sprawę i niech szukają taksówki.

Bohater: "No jasne... - i dzwoni. Kilka kłopotliwych pytań na początek w stylu proszę po angielsku przliterować swoje imię i nazwisko. Potem już tylko gorzej: jaka to był taksówka - Nie wiem. Numer boczny - nie wiem. Kolor dachu, bo wie pan, mamy tu pięciu operatorów taksówek - Nie wiem. A kiedy to było? - około 3 nad ranem. Jaki rachunek pan zapłacił? - Nie wiem, bo kolega mnie tylko podrzucił - zaraz sprawdze - tu następuje koło ratunkowe w postaci "telefonu do przyjaciela" - 21,50. No dobrze, za bardzo to Panu pomóc nie mozemy bo nic nie wiem, ale jak cos sie znajdzie to damy znac. Czy w czyms jeszcze mozemy pomoc. No nie.

Szanse na odnalezienie telefonu spadly prawie do zera.

Scena druga: Obiad w KFC.

Gospodarz: "Ty, ale ja zamawialem ta taksowke, to powinienem przynajmniej wiedziec ktory to byl z operatorow.

Sprawdza w telefonie - jest! Dubai Taxi.

Gospodarz: "Masz tu telefon, i dzwon.

Bohater dzwoni. Powtarza te same dane. Operator identyfikuje telefon gospodzarza i odnajduje dwa kursy zamawiane okolo 3 nad ranem. Radzi zadzwonic za chwile z domu bo trzeba spisac pare danych.

Bohater dzwoni drugi raz.

Akt trzeci i ostatni: Bocian! Uratowani!

Odbiera inny operator, bo pierwszy wlasnie skonczyl zmiane. Szanse odnaleznienia telefonu minimalne. Jeszcze raz zmudny proces literowania słowiańskiego imienia i nazwiska. Te same szczegóły, ale tym razem udaje sie zidentyfikować właściwy kurs.

Okazuje się, że wszelkie dane z taksówki dotyczące kursu są przekazywane do bazy danych. W ten sposób wiadomo, że jeden z kursów był przez Marinę i koszt usługi odpowiada cennikowi na tej trasie.

Operator: "Proszę chwilę zaczekać.

Zgłasza się po dwóch minutach i okazuje się, że jest ktoś trzeci na linii - to zerwany z łóżka taksówkarz z wczorajszego kursu. Potwierdza trasę.

Operator: "Znalazłeś telefon pod przednim siedzniem pasażera?
Taksówkarz 1: Gęsto się tłumaczy, że wszystko posprzątał i nic nie znalazł.

Szanse znowu 0%

Bohater: Ale może istnieje szansa, że telefon spadl gdzieś pod dywanik albo co?
Operator: "Proszę chwilę zaczekać.

Po minucie w rozmowie uczestniczy już czwarta osoba - jest to partner wczorajszego taksówkarza, który jeździ dzisiaj tym samochodem.

Operator do taksówkarza nr 2: Gdzie jesteś?
Taksówkarz 2: "w Bur Dubai.
Operator: Zatrzymaj się natychmiast!
Taksówkarz 2: Ale jak to, jestem w trasie!
Operator: Masz klienta?
Taksówkarz 2: Nie.
Operator: To natychmiast zjedź na pobocze.
Taksówkarz 2: Już.
Operator: Wysiądź z samochodu i sprawdź dokładnie pod fotelem pasażera z przodu, czy nie ma tam telefonu komórkowego!
Taksówkarz 2: Sprawdzam... Nie ma.
Bohater: (Jęk)
Taksówkarz 2: Jest! Coś Jest! Znalazłem!
Operator: Jaki to telefon?

Taksówkarz 2 opisuje.

Operator do taksowkarza 1: To tak posprzatales samochod? Pogadaz z dyzurnym jak przyjdziesz do pracy! To jest absolutnie niedopuszczalne! Beda konsekwencje! Teraz sie rozlacz

Taksowkarz 1 poslusznie sie rozlacza

Bohater (oniemialy)

Operator do Bohatera: za chwile polece taksowkarzowi uruchomic licznik i przywieźć panu telefon, czy zgadza się pan na takie rozwiązanie?
Bohater: Oczywiście!

Operator przekazuje instrukcje do taksówkarza, po czym kaze mu sie rozłączyć.

Operator do Bohatera: Czy jest pan usatysfakcjonowany takim rozwiązaniem? To dobrze. Czy dzwonił pan na infolinię RTA, aby zgłosić zaginięcie telefonu? To bardzo prosze o zadzwonienie do nich po raz kolejny i wycofanie wniosku bo w przeciwnym razie nasi kierowcy bedą musieli być przesłuchani przez Policję, a nie chcemy ich już dłużej odciągać od pracy...
Bohater" Jasne!
Operator: W takim razie dziękuję i czy mogę w czymś jeszcze Panu pomóc?
Bohater: Nie, jest luz!

Bohater się rozłącza i z niedowierzaniem opada w fotel.

Kurtyna, oklaski. Publiczność rozchodzi się do domów komentujęc fabułę w mniejszych podgrupach.

AutOR'E.



PEES.

TO był przedziwny dzień. Nie spodziewałem się takiego podejścia ze strony korporacji taksówkarskiej! Rozbroili mnie po całości. Oczekiwałem tutaj typowej dla tej kultury Maniany.

No i najważniejsze, że telefon się znalazł! Zostawiłem jeszcze taksówkarzowi 2 sowity napiwek i poszedłem znowu na plażę :)

Wiem, w komentarzach zapowiadałem, że będzie o czymś innym, ale ta sprawa mnie rozbroiła. W dodatku ciągle kompletuję dokumentację fotograficzną do następnego posta, zatem z góry przepraszam, że fotki zamieszczę nasteępnym razem.

Tak robi się coraz cieplej. Mamy tu już prawdziwie letnią pogodę odkąd skończyły się te wszystkie burze piaskowe i wiatry. Poza tym ostro do przodu.

Kolano - Keep up the good work! Kolejna bariera czeka na pobicie. Za 2 tysiące wejść jest pierwsza nagroda w tym systemie lojalnościowym - uśmiech Prezesa odciśnięty w betonie.

Dla tych co tacy ciekawi mojego sluzbowego samochodu zalaczam fotke ponizej. Troche ciasnawy i od jazdy nim ciagle mam katar, ale daje rade:



Dzieki za komentarze!

Następny wpis już naprawdę niedługo!