Pozwólcie zatem, że zabiorę was ze sobę na spacer z pracy do hotelu...

Oto widok na jedną z "kempek" biurowców w dzielnicy Deira. Pierwszy wieżowiec z lewej to Al Reem Tower - budynek mojej pracy. Właciwie to jest taki prawdziwy początek dzielnicy wieżowców. Jest to widok od strony północno-zachodniej - większość biurowców w Deirze ciągnie się na południe.

Tu widać dwa ciekawe budynki. Ten niższy po prawej to jeden z czterech Sheratonów w Dubaju. Ten nazywa się akruat Sheraton Deira Creek, w odróżnieniu np. od Sheraton Deira, który znajduje się niecały kilomter dalej. Ten wysoki budynek to biurowiec National Bank of Dubai. Jeden z bardziej znanych biurowców w tym mieście. Z tego ujęcia tego nie widać, ale jego zachodnio-płudniowa ściana jest cała oszklona, wypukła i wygląda jak wieli żagiel słoneczny.

Tu chciałem wam dać przedsmak przyszłych atrakcji. Tak, tam dalego widać najwyższy budynek świata w budowie. Oryginalnie miał mieć 800 metrów wysokości, ale z tego co słyszałem jeszcze się nie zdecydowali czy ostatcznie nie będzie wyższy. Jest w samym środku "dzielnicy" Business Bay i niesamowicie góruje nad krajobrazem (to jakieś 6-7 kilometrów w linii prostej z miejsca, z którego robiłem to zdjęcie). Jego widok naprawdę powoduje, że przechodzą mnie dreszcze. Miałem już okazję zobaczyć go z bliska jadąc taksówką. Szacunek.

Tak wygląda właściwa droga do hotelu wzdłuż Dubai Creek. Po prawej widać dosyć rozpoznawalne Deira Towers.

Za około 100 dirahmów można wybrać się w rejs po Creeku. Jeszcze się nie skusiłem, ale zapowiada się ciekawie.

To, jak sama nazwa wskazuje, jest budnek władz miejskich w Dubaju. Wmurowana tablica mówi o tym, że został przebudowany aby upamiętnić przekazanie kluczy do miasta przez królową Elżbietę II w 1979 roku.

To jest lokalna ciekawostka. Po całym mieście są rozsiane rzeźby wielbłądów. Postanowiłem zacząć je kolekcjonować.

Wielbłąd numer 2. Inną ciekawostką jest to, że mają tutaj całkiem spory tor do wyścigów na wielbłądach. Postaram się tam kiedyś wybrać i udokumentować. Jestem pewien, że ten sport wygląda cokolwiek zaskakująco.

Przy nabrzeżu Dubai Creek stoi kilka takich efektownych łódek-restauracji. Aby skorzystać z przyjemności zjedzenia tam kolacji, trzeba przygotować kolejne 100 Dirahmów.

I tu zaczyna się naprawdę robić ciekawie. Im dalej na północ wzdłuż Creeku, tym dzielnica ma bardziej etniczny charkter. Mniej więcej w połowie drogi z pracy do hotelu zaczyna się część portowa, gdzie przybijają takie ledwo pływające statki, które wzdłuż brzegu dopływają nawet do Indii. Wyładowują cały swój towar na nabrzeże. Jest tam wszsytko: od towarów spożywczych, przez akcesoria samochodowe i używane samochody po stalowe rury. Szoking.

Po robocie.

Tych towarów jest naprawdę sporo...

...i czasem są naprawdę dziwne...

...bardzo.

Cywilizacja zachodnia zaadoptowana.

Na temat furek jakie tutaj jeżdżą pojawi się napewno osobny post. W każdym bądź razie, ciekawostką jest to, że policja jeździ tutaj tylko beemkami piątkami i merolami. Wogóle policja to też jest ciekawy temat. W dzielnicy w której miszkam, zasadniczo poruszanie się samochodami jest sportem ekstremalnym. Nie tylko dlatego, że dają tu prawo jazdy praktycznie wszytkim i na ulicach jest hardcore, ale głownie dlatego, że piesi są tutaj wszędzie. Z tego powodu tworzą się niesamowite korki i zatory. Czasem jak obserwuję z balkonu radiowozy, to pełnią bardzo ciekawą rolę. Zamiast jak w Polsce z miejsca wlepiać mandaty i ciągać kierowców po sądach, są takimi przetykaczami ruchu ulicznego. Wjeżdżają w najbardziej zakorkowane zaułki i przepychają ruch. Pełny respekt.

No i wejście do mojego hotelu. Z szacunku za ten internet nie zrobiłem zdjęcia budynku jako całości.
I to tyle spaceru z pracy do hotelu. Mam do was prośbę. Dajcie czasem znać w komentarzach że tam jesteście po drugiej stronie. To pomaga.
Pozdruffki. Wkróte wrzuce kolejny materiał.
3 komentarze:
PIERSZY!!!
jaaa...zupelnie jak na forum onet'u:)
ciasto, swietne miejscowki, dobrze ze zaczales cos wiecej pisac o miescie. Kontunuuj nam, europejskiemu plebsowi, wycieczke po Emiratach.
Ps. Masz zamiar odwiedzic okoliczne Abu Dhabi?
No ba. W tym tygodniu w weekend mam zabookowany tour po miescie z RSC, którego szkolę - Rajeev. Spoko Kolo. Jak da radę, to za tydzień namówię go na Abu Dhabi - to tylko 40 minut samochodem od Dubaju.
Mam jeszce trochę zrobionego materialu z piątkowego objazdu Creek. Ale powoli.
Cieakwostka: tutaj weekend to piątek i sobota. W niedzielę idzie si ęnormalnie do pracy.
No to zrób tak: oświadcz, że jesteś wierzący (w co?) i masz zakaz pracy w niedzielę. Powołaj się na równouprawnienie i zakaz szykanowania ze względu na religię. W ten sposób masz 3 dzień wolny. Proste ? Nie, bo to nie jest UE..
Prześlij komentarz